Jakiś tydzień temu, w sławny imprezowy czwartek po którym dorwała mnie grypa stulecia zaczepiła mnie znajoma fryzjerka z propozycją nie do odrzucenia. Moje zadanie polegało na pojawieniu się w salonie fryzjerskim, a wyjść z niego miałam w wersji kolorowej. I tak jestem zielono-ruda! Przyznam szczerze, że poleciałam po całości i sama się tego nie spodziewałam. Ale stało się, oto mam kolorowe włosy, znowu. :):)
I jak wam się podoba? Co myślicie o takich pomysłach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz